PL: Jastrzębski Węgiel nadal w grze o Mistrzostwo Polski!
W Kędzierzynie-Koźlu miejscowy zespół podejmował zawodników Jastrzębskiego Węgla. Spotkanie miało wyrównany przebieg, jednak ostatecznie kędzierzynianie wygrali tylko drugiego seta, a cały mecz padł łupem jastrzębian, którzy tym samym przedłużyli finałową rywalizację.
W czasie środowego starcia Hala Azoty wypełniła się do ostatniego miejsca. Nie ma co się temu dziwić gdyż zespół z Opolszczyzny oraz jego kibice czekali trzy lata na kolejny tytuł Mistrza Polski. Wszyscy sympatycy kędzierzynian liczyli na to iż ich ulubieńcy zakończą finałową rywalizację i po ostatnim gwizdku arbitra będzie można świętować zdobycie drugiej korony w tym roku; ponad dwa miesiące temu ZAKSA zdeklasowała Jastrzębskiego, dzięki czemu zdobyła krajowy puchar. - Jastrzębski Węgiel świetnie zareagował na porażkę w pierwszym meczu, bo w drugim spotkaniu postawił nam trudne warunki. Wiemy, że nie złożą broni, ale my postaramy się narzucić im swoje warunki i dzięki wysokiej koncentracji zwyciężyć - zapowiadał kapitan ZAKS-y, Aleksander Śliwka.
Kluczem do zwycięstwa w trzecim starciu finałowym okazało się skupienie i koncentracja bo nie można było ich stracić ani na chwilę. Zwłaszcza, że atmosfera panująca w hali robiła niesamowite wrażenie. Kibice obu zespołów stworzyli piękne widowisko. Na początek a cappella odśpiewali Mazurka Dąbrowskiego, a później żywiołowo wspierali swoich ulubieńców. Doping był tym ważniejszy, że stawka meczu była wysoka. Jastrzębski grał o przedłużenie nadziei na obronę tytułu, a ZAKSA o dziewiąte Mistrzostwo Polski w historii klubu, dzięki któremu zrównałaby się ilością trofeów z PGE Skrą Bełchatów.
Finałowe starcie numer trzy różniło się od dwóch przednich, a sytuacja na boisku zmieniała się jak w kalejdoskopie. Gospodarzom na początku pierwszego seta udało się wywrzeć presję na rywalach i utrzymywać bezpieczną dwupunktową przewagę. Jednakże wystarczyła krótka seria trudnych zagrywek Łukasza Wiśniewskiego, by to zawodnicy ze Śląska, wyszli na prowadzenie, którego nie oddali go do końca tej partii.
Podobnie jak w drugim meczu, trener jastrzębian zdecydował się na zmiany. Najpierw w końcówce drugiego seta wpuścił na boisko Stephena Boyera w miejsce Jana Hadravy, a w połowie trzeciej partii Rafał Szymura zmienił Tomasza Fornala, który wściekły schodząc do kwadratu rezerwowych, kopnął jeszcze w bandy reklamowe. Jednak 26-letni przyjmujący spełnił swoją rolę, bo przy jego zagrywkach jastrzębianie odskoczyli rywalom na trzy oczka. Podopieczni trenera Gheorghe Cretu zdołali jeszcze zmniejszysz straty i mieli duże szanse na objęcie prowadzenia w całym spotkaniu, lecz ostatecznie przegrali końcówkę. Trzeciego seta zakończył Trevor Clevenot, który zagrywką „ustrzelił” Kamila Semeniuka.
Finałowa odsłona meczu znów rozstrzygnęła w emocjonującej końcówce. Nieco przyćmiła ją poważna kontuzja, której doznał Norbert Huber. 24-letni środkowy przy stanie 19:19 próbował dojść do ataku, ale stanął tak nie fortunnie, że upadł trzymając się za prawy staw skokowy. Zmienił go Krzysztof Rejno, lecz ZAKSA nie zdołała wygrać tego meczu. Powracający w pole zagrywki Jan Hadrava dał jastrzębianom impuls, dzięki czemu rywale nie zdołali doprowadzić do tie-breaka.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Jastrzębski Węgiel 1:3 (24:26, 25:20, 23:25, 22:25)
Grupa Azoty ZAKSA: Łukasz Kaczmarek, Marcin Janusz, Norbert Huber, David Smith, Aleksander Śliwka, Kamil Semeniuk, Erik Shoji (libero), Wojciech Żaliński, Krzysztof Rejno.
Jastrzębski: Jan Hadrava, Banjamin Toniutti, Jurij Gladyr, Łukasz Wiśniewski, Tomasz Fornal, Trevor Clevenot, Jakub Popiwczak (libero), Stephen Boyer, Eerni Tervaportti, Rafał Szymura.
MVP: Rafał Szymura (Jastrzębski).
Sędziowali: Maciej Twardowski i Szymon Pindral.
Widzów: 3 375.