Czeska 1 liga obudziła się w miniony weekend ze snu zimowego. W oddalonej o zaledwie 5 km od polskiej granicy - Karwinie   szykował się bardzo ciekawy pojedynek drużyn które po dobrej rundzie jesiennej nie muszą martwić się o utrzymanie. Pod stadionem meldujemy się nie co ponad pół godziny przed meczem  - niestety był to nie zaplanowany wyjazd więc nici z naszej akredytacji. Stojąc w kolejce po bilety otrzymujemy od przypadkowej osoby 2 wejściówki na sektory "Silver VIP" - pięknie! Jest godzina 14:00 - rozbrzmiał pierwszy gwizdek sędziego i kibice obu drużyn zaczęli z głośnym dopingiem wspierając swe drużyny.  Dobra frekwencja dzisiejszego dnia (3122 widzów na 4800 pojemności stadionu) sprawiła, że na stadionie na prawdę było czuć atmosferę piłkarskiego święta. Niestety po pierwszej połowie obyło się bez bramek - choć Karvina delikatnie przeważała i miała więcej z gry to gościom nie uznano między innymi bramki ze spalonego.

Przerwa i zaczynamy drugą odsłonę licząc na to co kibice lubią najbardziej - gole. Doczekaliśmy się! Karvina po skłądnej akcji wyszła na prowadzenie i kibice zgromadzeni na Stadionie Miejskim wpadli w szał radości który niestety został ostudzony kilkanaście minut pózniej... Gospodarze za bardzo skupili się na bronieniu wyniku i chwila nieuwagi została przez Mlade Boleslav wykorzystana - 1:1. Końcówka meczu to już spora dominacja Karviny która tylko biła w mur próbując zdobyć komplet punktów. ostatecznie padł remis i obydwie drużyny nie są zadowolone z tego stanu rzeczy. Na pewno wpadnę tu jeszcze nie raz - czeska piłka prezentuje się na ten moment dużo lepiej od naszej rodzimej Ekstraklasy.