3L: Pierwsza porażka Hutnika
Po dwóch zwycięstwach beniaminek III ligi Hutnik zaznał goryczy porażki. Pogromcą hutników został zespół spadkowicza z II ligi - Wisła Puławy. Goście zaprezentowali się z bardzo dobrej strony i szczególnie po zmianie stron byli zespołem lepszym od Hutnika.
III liga grupa IV - 3 kolejka/19.08.2018
HUTNIK KRAKÓW – WISŁA PUŁAWY 0-1 (0-0)
0-1 Stanisławski 61’
HUTNIK: Zając – Ptak, Jaklik (76.Gawęcki), Bienias, Tetych – Sobala, Reczulski (67.Pietrzyk), Kędziora, Świątek, Marszalik (67.Antoniak) – Radwanek (67.Pachowicz)
Ponadto na ławce: Migdał, Kołodziej
Trener: Janiczak
WISŁA: Socha – Król, Pielach, Poznański, Litwiniuk – Szczotka (46.Kacprzycki), Maksymiuk, Szymankiewicz (81.Supryn), Puton (73.Popiołek), Zmorzyński (90.Barański) – Stanisławski
Ponadto na ławce: Pawlikowski, Mażysz, Kusal
Trener: Magnuszewski
Sędziował: Białacki (Kielce)
Żółte kartki: Marszalik, Kędziora – Szczotka, Pielach
Widzów 700
Przed rozpoczęciem gry hutnicy otrzymali z rąk prezesa MZPN Ryszarda Niemca puchar za uzyskanie awansu do III ligi.
Gospodarze rozpoczęli spotkanie z trzema zmianami w wyjściowym składzie, w porównaniu z środowym spotkaniem w Białej Podlaskiej. Na ławce rezerwowych zasiedli poturbowany na Podlasiu Gawęcki, a także Kołodziej i Pachowicz. Ich miejsce w podstawowej jedenastce zajęli: Reczulski, Radwanek i Bienias. Hutnik rozpoczął więc mecz, aż z czwórką młodzieżowców.
Pierwsza połowa była wyrównana. Goście rozpoczęli ochoczo, jednak wkrótce to Hutnik doszedł do głosu. Świetną okazję do objęcia prowadzenia miał w 15 minucie Bienias, który po rzucie rożnym Świątka celnie główkował, a piłkę z linii bramkowej wybił jeden z rywali. W 22 minucie po prostopadłym podaniu w niezłej sytuacji silnie uderzał Stanisławski, ale Zając odbił piłkę przed siebie. W 29 minucie po kontrze Hutnika Świątek dograł do Sobali, a ten ni to strzelał, ni podawał i piłka przeszła obok bramki. Chwilę później ładnie Pielachowi uciekł Radwanek i ten pierwszy musiał ratować się faulem na 25 metrze, za który ujrzał żółtą kartkę. Z rzutu wolnego silnie i kąśliwie dośrodkował Marszalik, lecz Socha bardzo dobrze obronił ten „centrostrzał”, jak i dobitkę Świątka zza pola karnego. Największe zagrożenie ze strony Wisły w pierwszej połowie stanowił szybki lewoskrzydłowy Zmorzyński. Jednak z jego rajdów i dośrodkowań nie skorzystali partnerzy.
Po przerwie goście przystąpili do zdecydowanych ataków. W 48 minucie po akcji wprowadzonego na boisko Kacprzyckiego i uderzeniu Litwiniuka piłkę z linii bramkowej ofiarnie wybił Bienias. Zaatakowali też hutnicy. Marszalik dograł do Sobali, ale ten uderzył niecelnie. W odpowiedzi z woleja w polu karnym strzelał Stanisławski, ale Zając skrócił kąt i efektownie odbił piłkę. W 55 minucie z dystansu mocno uderzył Kędziora, ale Socha nie miał większych problemów z obroną.
W 61 minucie oglądaliśmy jedynego gola w meczu. Po rzucie rożnym futbolówka trafiła do Stanisławskiego, który strzelił z pola karnego, piłka odbiła się od jednego z hutników, zmyliła Zająca i wpadła do bramki.
W 67 minucie potrójną zmianę przeprowadził trener gospodarzy Leszek Janiczak. Hutnicy starali się odrobić stratę, lecz efekty tych starań były marne. Notowali za to dużo strat i nadziewali się na niebezpieczne kontry. Wiślacy mieli kilka naprawdę znakomitych szans do zdobycia drugiej bramki, jednak świetnie spisywał się bramkarz Zając. W 68 minucie powstrzymał szarżę Stanisławskiego. Kilka chwil później znakomicie obronił strzał Maksymiuka. W końcówce wygrał jeszcze w sytuacji sam na sam z rezerwowym Suprynem. Hutnicy bili głową w mur obronny puławian. Nieco groźniej zrobiło się w 80 minucie po dalekim wyrzucie z autu Ptaka, lecz strzał Świątka został zablokowany. W nerwowej końcówce nieco pogubił się arbiter pokazując niesłuszną czerwoną kartkę Kędziorze, ale po chwili się zreflektował i wyciągnął prawidłowe pierwsze żółtko dla tego zawodnika.
Goście pokazali na Suchych Stawach dobry futbol. Widać było doświadczenie wyniesione z wyższych lig i jakość w grze dawno nieoglądaną w Nowej Hucie. Hutnicy zagrali dobrze jedynie w pierwszej połowie. Po starcie bramki nie potrafili zdominować gry w środku pola i realnie zagrozić bramce Sochy. Właściwie wszyscy zawodnicy HKS zagrali nieco słabsze zawody. Na wyróżnienie zasłużył z pewnością Zając, który świetnymi paradami uchronił zespół przed wyższą porażką.
W niedzielę 26 sierpnia Hutnik rozegra następne spotkanie ligowe. Tym razem uda się do Połańca na mecz z Czarnymi.
tekst: Bartek Sowa (nh2010.pl) fot: Dariusz Grochal