E: Przy Kałuży nudy i bez bramek
Chyba każdy kibic, który przyszedł w niedzielny wieczór na stadion przy ulicy Kałuży był rozczarowany i zażenowany poziomem gry Cracovii, a także Legii. Podczas meczu Mistrza Polski z zespołem, który pod koniec poprzedniego sezonu grał naprawdę niezłą piłkę, wszyscy spodziewali się czegoś więcej. Można byłoby prosić Ekstraklasę o wcześniejsze kończenie tego typu spotkań, ale wtedy nie zobaczylibyśmy końcówki tego spotkania, która absurdalnie była bardzo interesująca. Ostatecznie jednak gole nie padły i rywalizacja Cracovii z Legią zakończyła się bezbramkowym remisem.
Gdyby chcieć wymieniać wszystkie groźne sytuacje stworzone przez zawodników obu stron, bardzo możliwe, że powstałaby najkrótsza relacja z meczu Ekstraklasy w historii. Nie przesadzę, jeśli powiem, że było ich cztery. Najpierw próbował z dystansu Râpă, ale Cierzniak zbił piłkę, potem Rumun próbował jeszcze raz z główki, tym razem niecelnie. Pierwsze niebezpieczeństwo przy bramce Gostomskiego miało miejsce w 61. minucie, kiedy z 40 metrów próbował lobować Carlitos, ale niecelnie. Na szczęście cały nudny mecz wynagrodziła nam końcówka, kiedy w przeciągu pięciu minut wydarzyło się więcej niż przez poprzednie 85. W 89. minucie świetną akcją popisał się duet Antolić-Kucharczyk, ten pierwszy zagrał na prawą stronę do Polaka, ten odegrał na szósty metr do pomocnika Wojskowych i tylko niesamowita interwencja Gostomskiego uratowała Pasy przed stratą bramki. Minutę później znów poszczęściło się gospodarzom. Tym razem po dośrodkowaniu z lewej strony Kucharczyk do piłki doszedł Cafú, oddał lekki strzał z bliskiej odległości, ale piłka zatrzymała się na poprzeczce. Tuż przed końcowym gwizdkiem piłkę meczową mieli krakowianie, kiedy świetnym podaniem od Wdowiaka obsłużony został na jedenastym metrze Hernández, ale strzelił fatalnie nad poprzeczką.
Pozostaje mieć nadzieje, że takie mecze w naszej ojczystej lidze zdarzać się będą jak najrzadziej. Szansę na odpokutowanie drużyny będą miały dopiero po przerwie reprezentacyjnej. Cracovia podejmie wtedy na wyjeździe Jagiellonię Białystok, a Legia zmierzy się u siebie w hicie kolejki z Lechem Poznań.
Cracovia - Legia Warszawa 0:0
Żółte kartki: Milan Dimun, Javier Hernández, Cornel Râpă - Dominik Nagy, Paweł Stolarski, Domagoj Antolić.
Czerwona kartka: Michał Pazdan (Legia - za faul).
Cracovia: Maciej Gostomski - Cornel Râpă, Michał Helik, Ołeksij Dytiatjew, Michal Sipľak - Diego Ferraresso, Janusz Gol, Milan Dimun (70' Jakub Serafin), Javi Hernández, Sierdier Sierdierow (62' Sebastian Strózik) - Airam Cabrera (77' Mateusz Wdowiak).
Legia: Radosław Cierzniak - Paweł Stolarski, Artur Jędrzejczyk, Michał Pazdan, Adam Hloušek - Sebastian Szymański (71' Michał Kucharczyk), Cafú, Domagoj Antolić, Dominik Nagy - José Kanté (16' Mateusz Wieteska), Carlitos (81' Cristian Pasquato).
Sędziował: Paweł Gil (Lublin).
Widzów: 8 123.