Puchar Polski: Karne w Krakowie zdecydowały kto zagra dalej

logo puchar polskiJuż w 1/32 Finału Pucharu Polski mogliśmy obejrzeć mecz z udziałem zespołów, które bez zdziwienia wielu polskich kibiców mogły walczyć o trofeum do ostatniego meczu rozgrywek. Podczas gdy Legia i Lech rywalizowali z pierwszoligowymi Chojniczanką i ŁKS-em Łódź, Wisła Płock z drugoligową Siarką Tarnobrzeg, a Arka Gdynia z czwartoligowcem z Świętochłowic, Wisła już na tak wczesnym etapie rozgrywek musiała zmierzyć się z Lechią. Było więc pewne, że jeden z zespołów z samej czołówki Ekstraklasy będzie musiał pożegnać się z Pucharem Polski już we wrześniu.

W mecz dobrze weszli goście, którzy wyklarowali sobie pierwszą dobrą okazję już w 1. minucie spotkania, jednak skupiony od pierwszej minuty Buchalik obronił strzał Konrada Michalaka. Potem jednak Biała Gwiazda przejęła inicjatywę i przez 10 minut zamykała Lechię na jej połowie, narażając się jednak na kontry. W 11. minucie po stracie Pietrzaka, jeden z takich ataków wyprowadzili Jakub Arak i wspomniany już Michalak. Ten drugi znowu nie dał rady świetnie dysponowanemu w tym dniu Michałowi Buchalikowi, który wykazał się dobrą interwencją zbijając piłkę na rzut rożny. W 15. minucie padła pierwsza bramka w tym meczu, tak jak dziesięć dni wcześniej spotkanie otworzyli Lechiści i tak jak wtedy była to bramka po rzucie wolnym wykonywanym przez Patryka Lipskiego, tym razem pomocnik gości ze względu na dystans nie strzelał, ale dośrodkował idealnie na głowę Michała Nalepy. Byłemu zawodnikowi Wisły nie pozostało nic innego jak tylko skierować piłkę do siatki. 3 minuty później Lechia mogła prowadzić już 2:0, świetnej sytuacji nie wykorzystał jednak Arak, a wspaniałą interwencją znowu wykazał się Buchalik. Golkiper gospodarzy musiał ratować swoją drużynę po raz kolejny w 22. minucie, po prostopadłym podaniu do świetnej sytuacji doszedł Mak, jednak oddał strzał wprost w bramkarza. Kilka minut później krakowscy kibice mieli powód do łapania się za głowę, ponieważ wolny dla ich ulubieńców pod polem karnym Lechii mógł się skończyć bramką dla gości. Fatalne rozegranie stałego fragmentu, poskutkowało natychmiastową kontrą Biało-Zielonych, zakończoną szczęśliwie dla Białej Gwiazdy niecelnym strzałem Michalaka. Dopiero w 39. minucie Wiśle udało się odpowiedzieć groźną akcją. Po rzucie rożnym piłka odbiła się od pleców Adama Chrzanowskiego i trafiła pod nogi Vullneta Bashy, po strzale Albańczyka futbolówka jednak tylko odbiła się od słupka i wróciła na boisko. Zmotywowani tą sytuacją Wiślacy w ostatnich minutach pierwszej połowy ruszyli do ataku. Na niecałe 2 minuty przed gwizdkiem zawodnicy z Krakowa wyprowadzili jedną z najładniejszych kombinacyjnych akcji w tym meczu, zakończoną niecelnym strzałem Jesúsa Imaza zewnętrzną częścią stopy.

Drugą połowę ponownie dobrze zaczęli goście w 51. minucie przed stuprocentową sytuacją po dograniu Michalaka stanął Patryk Lipski, który z dziesięciu metrów trafił w poprzeczkę. „Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić”, bowiem 7 minut później Jesús Imaz zaskoczył defensywę Lechii imponującym zagraniem prostopadłym z koła środkowego do Marko Kolara, ten wbiegł z piłką w pole karne, sytuacje próbował ratować jeszcze bramkarz gości, Zlatan Alomerović, lecz sfaulował mijającego go już Chorwata. Sędzia wskazał na jedenasty metr, a golkipera Lechii ukarał żółtym kartonikiem. Karnego na bramkę zamienił Zdĕnek Ondrášek i w 60. minucie na tablicy wyników widniał rezultat 1:1. Niestety uraz Kolara po faulu, wykluczył go z dalszej gry i na boisku zastąpił go Martin Košt’ál. Ważnym wydarzeniem tego spotkania był również powrót na boisko Pawła Brożka, zastąpił on na murawie w 74. minucie Dawida Korta. Kilka minut później 35-letni napastnik mógł się przyczynić do wyprowadzenia swojej drużyny na prowadzenie. Po rajdzie lewym skrzydłem za długo zwlekał jednak z zagraniem do Imaza, który wychodził na czystą pozycję, przez co jeden z obrońców zdołał zablokować podanie. Chwilę później Hiszpan oddał już strzał, po rzucie rożnym, z ostrego kąta skierował piłkę w światło bramki, jednak czujnością wykazał się Alomerović. Ostatnie minuty regulaminowego czasu gry minęły już na zachowawczej grze obu zespołów, wyczekujących na dogrywkę.

Dogrywka nie rozpoczęła się jednak dobrze dla Wiślaków. Wszystko zaczęło się od żółtej kartki dla Zdĕnka Ondráška, która po wideoweryfikacji została zmieniona na czerwoną. Utrata jednego z czołowych zawodników odbiła się na grze Wisły w pozostałej części czasu dodanego. W 98. minucie po raz kolejny zrobiło się groźnie. Strzał Mladenovićia po zagraniu prostopadłym od Flávio, obronił jednak dobrze wychodzący Buchalik. Ostatnią dobrą okazją pierwszej części dogrywki był strzał z wolnego Rafała Pietrzaka, piłka jednak przeleciała minimalnie nad bramką.

Druga połowa dogrywki to była już „obrona Częstochowy” w wykonaniu Wiślaków, którzy mogli liczyć jedynie na kontry. Biała Gwiazda, mimo zmasowanego ataku Lechii szczęśliwie utrzymała wynik remisowy do 120. minuty. Najlepszą okazję na wyprowadzenie swojej drużyny na prowadzenie miał Patryk Lipski, któremu w 116. minucie piłka odskoczyła od nogi po interwencji Buchalika, co uniemożliwiło już oddanie groźnego strzału.

Po 120. minutach meczu, zakończonych remisowym rezultatem przyszedł czas na karne. Do siatki kolejno trafiali Brożek, Paixăo, Košt’ál, Haraslin, Pietrzak i Lipski. Zawodnikiem który przerwał serię bezbłędnie wykonywanych jedenastek okazał się Maciej Sadlok, któremu już drugi raz w rywalizacji z Lechią w tym sezonie podwinęła się noga w tym aspekcie. Potem trafiali jeszcze Kubicki, Bartkowski, a zwycięstwo dał Lechii Mladenović. Seria jedenastek zakończyła się wynikiem 4:5.

Patrząc na przebieg całego spotkania Lechia zasłużenie weźmie udział w kolejnym etapie rozgrywek Pucharu Polski, lecz skuteczność zawodników z Gdańska może martwić trenera Stokowca. Jedna bramka w meczu w którym goście mieli tyle okazji to zdecydowanie za mało. Wisła natomiast musi pogodzić się z zakończeniem tegorocznej przygody z Pucharem na tak wczesnym etapie i skupić się na meczach ligowych. Oba zespoły spotkają się ze sobą jeszcze przynajmniej raz w tym sezonie 23 lutego, tym razem w Gdańsku.

Wisła Kraków – Lechia Gdańsk 1:1 (0:1, 1:1, 1:1) karne 4:5

Bramki: Zdĕnek Ondrášek 60’ - Michał Nalepa 15’.

Żółte kartki: Zoran Arsenić - Zlatan Alomerović, Lukáš Haraslin, Steven de Sousa Vitória.

Czerwone kartki: Zdĕnek Ondrášek (Wisła - za brutalny faul).

Wisła: Michał Buchalik – Jakub Bartkowski, Zoran Arsenić, Maciej Sadlok, Rafał Pietrzak – Marko Kolar (61’ Martin Košt’ál), Vullnet Basha, Dawid Kort (74’ Paweł Brożek), Patryk Plewka (120’ Marcin Grabowski), Jesús Imaz (108’ Rafał Boguski)– Zdĕnek Ondrášek.

Lechia: Zlatan Alomerović – Joăo Aniceto Grandela Nunes, Michał Nalepa, Steven de Sousa Vitória, Adam Chrzanowski (61’ Filip Mladenović) – Konrad Michalak, Tomasz Makowski (106’ Mateusz Sopoćko), Jarosław Kubicki, Patryk Lipski, Michał Mak (77’ Lukáš Haraslin) – Jakub Arak (69’ Flávio Paixăo).

Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom).

Widzów: 6 237.

facebook_page_plugin

Wspieramy

Polityka cookies