E: Lechia nie wykorzystała potknięcia Legii
W niedzielny, deszczowy wieczór w ramach 34. kolejki LOTTO Ekstraklasy, Cracovia podejmowała u siebie zdobywcę Pucharu Polski, czyli Lechię Gdańsk. Po przegranej Legii z Piastem, "Lechiści" mieli okazję wrócić na fotel lidera, lecz do tego był potrzebny komplet punktów w Krakowie. Po wygranym przez podopiecznych trenera Piotra Stokowca finale, przed "Pasami" pojawiła się możliwość gry w europejskich pucharach, którą od ostatniego czwartku gwarantuje 4. pozycja w rozgrywkach Ekstraklasy. Jest to jednak lokata w zasięgu każdego z pięciu zespołów grupy mistrzowskiej, będącego za placami Legii, Piasta i Lechii, w związku z tym każdy punkt w ostatnich kolejkach jest na wagę złota.
Przed pierwszą dogodniejszą sytuacją w niedzielnym meczu stanęli gospodarze, którzy mieli rzut wolny po faulu Vitórii na Piszczku szukającym sobie chwile wcześniej miejsca na strzał zbiegając z prawego skrzydła do środka. Dośrodkowanie Sipľaka ze stałego fragmentu pozostawiało jednak wiele do życzenia, dlatego "Pasom" nie udało się poważniej zagrozić bramce strzeżonej przez Alomerovicia. Kolejne minuty mijały nie przynosząc żadnych dogodnych okazji. W grze było dużo chaosu, obie ekipy szybko traciły piłkę, zwłaszcza na połowie rywala. Gdy któraś ze stron dochodziła do pola karnego przeciwnika do skutecznej finalizacji brakowało ostatniego podania. Akcją która rozbudziła nieco stadion przy ul. Kałuży była okazja Dimuna z 28. minuty. Słowak otrzymał świetne podanie prostopadłe od Damiana Dąbrowskiego, oddał mocny strzał, który jednak na rzut rożny nogą zbił Alomerović. 8 minut później ponownie bramce Lechii próbował zagrozić Sergiu Hanca, zawodnik "Pasów" zszedł na prawą nogę aby następnie oddać uderzenie które w dużej odległości minęło bramkę. Po stronie gości było jeszcze mniej konkretów niż u gospodarzy, sytuacją która mogła zagrozić bramce Peškovičia, było dośrodkowanie Lipskiego z rzutu wolnego, będącego wynikiem faulu Râpy na Haraslínie w bocznej strefie boiska. Z piłką kopniętą przez zawodnika Lechii ze stałego fragmentu gry poradziła sobie jednak defensywa "Pasów". Zawodnicy schodzili z boiska na przerwę przy bezbramkowym remisie.
W drugiej odsłonie pierwszy groźny strzał oddali goście, było to uderzenie Flávio Paixão z przewrotki zablokowane jednak przez Sipľaka. Chwilę później odpowiedzieć w indywidualnej akcji próbował Čečarić, jego uderzenie po rajdzie środkiem boiska zostało jednak również zablokowane. W kolejnych minutach na murawie widać było dominację Cracovii, jednak w dalszym ciągu brakowało konkretów w postaci celnych strzałów, czy chociaż udanych dośrodkowań. Jednak konsekwencja wreszcie przyniosła oczekiwane efekty w postaci bramki. W 71. minucie po rzucie rożnym w polu karnym padł Michał Helik. Sędzia Przybył początkowo nakazał kontynuowanie gry, lecz gdy futbolówka wyszła za linię skupił się na rozmowie z Szymonem Marciniakiem, zasiadającym w tym dniu w wozie VAR i zdecydował się na obejrzenie całej sytuacji ponownie, aby ostatecznie wskazać na wapno. W 74. minucie do piłki podszedł Sergiu Hanca i mimo że Zlatan Alomerović wyczuł intencję Rumuna, zawodnik Cracovii umieścił piłkę w siatce. Minęło 8 minut a na tablicy wyników widniał już wynik 2:0. Akcję świetnym podaniem do Wdowiaka za linię obrony zapoczątkował Janusz Gol. Jarosławowi Kubickiemu udało się wybić piłkę, ale od razu dobiegł do niej strzelec pierwszej bramki i oddał ją ponownie do Mateusza Wdowiaka, ten zagrał futbolówkę w pole karne na dziesiąty metr, gdzie już czekał Milan Dimun. Słowak uderzył piłkę przy prawym słupku, tak że nie sięgnął jej Alomerović, wywołując euforię przy Kałuży. W 85. minucie okazję na nawiązanie kontaktu miała Lechia. Po zamieszaniu w polu karnym, wynikającym z dośrodkowania Paixão, piłka trafiła pod nogi Fili na szesnasty metr. Zawodnik Lechistów jednak spudłował. 3 minuty później asystujący chwilę wcześniej Wdowiak miał okazję na to aby dopisać się do listy strzelców. Po dograniu od Strózika zawodnik "Pasów" oddał mocny strzał pod poprzeczkę. Tym razem Alomerović nie dał się pokonać, a mecz zakończył się wynikiem 2:0.
Dwubramkowe zwycięstwo Cracovii oznacza, że Lechia na trzy kolejki przed końcem rozgrywek zajmuje trzecią pozycję ze stratą trzech punktów do liderującej Legii i dwóch oczek do Piasta. Cracovia natomiast ma na swoim koncie już 51 punktów, tyle samo co ulokowane na czwartej pozycji Zagłębie Lubin i piąta Jagiellonia, która swój mecz rozegra dopiero w poniedziałek. Taki układ tabeli gwarantuje emocje do ostatniej kolejki. Mimo że Lechia przegrała niedzielny mecz, nie wolno jej jeszcze skreślać w walce o Mistrzostwo Polski. Na przegraną z Cracovią miał duży wpływ fakt, że zawodnicy trenera Stokowca grali w czwartek mecz finałowy Pucharu Polski, a i same podróże z Warszawy do Gdańska, a następnie z Gdańska do Krakowa zajmują dużo czasu i są męczące, co zaznaczył szkoleniowiec gości, jak i trener gospodarzy, Michał Probierz znający już ból grania 3 meczy na przestrzeni 6 dni. W 35. kolejce ekstraklasowych rozgrywek Lechia podejmie u siebie Zagłębie Lubin, a "Pasy" ponownie zagrają u siebie z poznańskim Lechem.
Cracovia – Lechia Gdańsk 2:0 (0:0)
Bramki: Sergiu Hanca 74’ (k), Milan Dimun 82’.
Żółte kartki: Cornel Râpă, Niko Datković – Steven Vitória.
Cracovia: Michal Peškovič – Michal Sipľak, Niko Datković, Michał Helik, Cornel Râpă – Janusz Gol – Bojan Čečarić (64’ Mateusz Wdowiak), Milan Dimun, Damian Dąbrowski, Sergiu Hanca (85’ Sebastian Strózik) – Filip Piszczek (89’ Diego Ferraresso).
Lechia: Zlatan Alomerović – Filip Mladenović (78’ Mateusz Żukowski), Steven Vitória (78’ Karol Fila), Michał Nalepa, João Nunes – Patryk Lipski, Jarosław Kubicki, Tomasz Makowski – Lukáš Haraslín (59’ Daniel Łukasik), Artur Sobiech, Flávio Paixão.
Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork).
Widzów: 8 224.